VI.MAS – dziękujemy!
VI edycja Memoriału Andrzeja Skwirczyńskiego przeszła już do historii. Pomimo niepewnej pogody frekwencja dopisała – w zawodach wystartowało 87 zespołów. Do rekordu frekwencyjnego z V edycji trochę zabrakło, ale na mniejszej ilości uczestników zyskała atmosfera samej imprezy – było bardziej towarzysko, bez napinki, trochę więcej wspinania, a mniej wyścigu.
W tym roku emocje zaczęły się jeszcze przed samym Memoriałem – w okolicach piątku jak na złość wszystkie prognozy pogody zaczęły straszyć deszczową sobotą, co wywołało falę pytań na temat zmiany daty imprezy. Na szczęście kierownictwo zawodów, w osobach Wojtka Bieńka i Pawła Ćwiąkały, wykazało się determinacją i asertywnością, a decyzja która zapadła – VI.MAS rozgrywamy niezależnie od pogody – okazała się być najsłuszniejszą z możliwych. Od samego rana nad Doliną Będkowską świeciło słońce, a bezchmurnym niebem można było się cieszyć do samego końca imprezy – czyli w przypadku najbardziej wytrzymałych zawodników do późnych godzin nocnych.
Nie sposób nie wspomnieć o największej atrakcji tegorocznego Memoriału – czyli o gruntownie wyczyszczonych, odkrzaczonych i reekipowanych Wzgórzu 502 oraz Fiali. Podobnie jak pogoda, również ten element dostarczał przed samymi zawodami niebywałej huśtawki emocji. Prace porządkowe oraz reekipacja, trwające przez kilka poprzedzających Memoriał miesięcy, wywołały oczywiście reakcję ze strony samozwańczego opiekuna rejonu, który oprócz standardowego repertuaru zachowań – czyli brudzenia wszystkiego ekstrementami i smołą –uciekł się również do niszczenia nowych punktów asekuracyjnych. Na szczęście wszystkie uszkodzone ringi zostały na czas wymienione, Fiala oraz Wzgórze były podczas VI.MAS jednymi z najczęściej odwiedzanych rejonów, a wzmożony ruch wspinaczkowy, który utrzymuje się tam przez ostatnie tygodnie utwierdza nas w przekonaniu, że dobrze zainwestowaliśmy swój czas i środki – i co prawda jeszcze trochę za wcześnie aby mówić o ostatecznej normalizacji wspinania na Fiali i Wzgórzu, ale nie da się nie zauważyć, że śladów aktywności Ryśka w tamtych stronach jest coraz mniej.
Kolejną nowością w stosunku do poprzednich Memoriałów były zaostrzone reguły bezpieczeństwa – czyli nakaz używania kasków i wiązania się podwójną ósemką. Rozumiemy – ósemka się zaciska, a w kasku gorzej wygląda się na zdjęciach, ale wiemy, że nasza decyzja była słuszna – w tym roku obyło się bez dramatycznych wydarzeń.
Chociaż może to nie w całości zasługa kasków? Odrobinę mniejsza frekwencja, trochę bardziej rozproszone rejony wspinaczkowe – wszystko to sprawiło, że na tegorocznym Memoriale było tak jakby… spokojniej. W najlepszym znaczeniu tego słowa – było bardziej towarzysko, pomiędzy wstawkami było więcej czasu na rozmowy a sędziowie terenowi w większości przypadków mogli koncentrować się na tworzeniu dokumentacji fotograficznej. Oczywiście – wyniki zwycięskich zespołów cały czas świadczą o wysokim poziomie sportowym imprezy – ale cieszy nas, że udało się to osiągnąć bez „parcia na szkło” i w poszanowaniu ducha Memoriału – gdzie wcale nie wynik jest najważniejszy.
Dla porządku – oto zwycięskie składy dla każdej z kategorii:
Zespoły mieszane:
- Bożena Kraszewska (KW Trójmiasto) i Artur Kraszewski (KW Trójmiasto) – 1509 pkt
- Alicja Szczerek (KW Warszawa) i Mariusz Marszał (PZBA / KW Warszawa) – 741 pkt
- Angelika Miśkowska (KW Gliwice) i Marcin Michałek (KW Gliwice) – 738 pkt
Zespoły kobiece:
- Ilona Gawęda (KW Kraków) i Asia Klimas (KW Kraków) – 769 pkt
- Dominika Sołtys (ŚKA) i Dominika Bryła (ŚKA) – 680
- Iwona Kik (KW Kraków) i Lucyna Ganobis (KW Kraków) – 470 pkt
Zespoły męskie:
- Rafał Bodek i Dariusz Skwarek – 951 pkt
- Maciej Mazur (AKT Watra) i Dariusz Bogusłowicz (KW Katowice) – 843 pkt
- Tomasz Taranowicz (KW Olsztyn) i Dariusz Gierszewski (KW Olsztyn) – 740 pkt
Nie sposób nie zauważyć całkowitej demolki konkurencji dokonanej przez Bożenę i Artura Kraszewskich – ze znakomitym wynikiem 1509 pkt reprezentanci KW Trójmiasto zostali niekwestionowanymi liderami w klasyfikacji Open, zaś od drugiego w kolejności zespołu (czyli zwycięzców kategorii męskiej) dzielił ich astronomiczny dystans 558 punktów. Pozazdrościć formy i spręża!
To chyba tyle – dziękujemy Wam za niezapomniane wrażenia i emocje, które mogliśmy wspólnie przeżywać. No i róbcie formę – kolejny MAS już za rok J.