- Kategoria: Relacje
Przez Sobkowy Kopiniak na Lodowy Szczyt
- Szczegóły
- Mikołaj Pudo
Większość wspinaczy odwiedzających Tatry wspina się na popularnych zerwach typu Zamarła, Mnich, Kościelce. Wspinanie tam to tysięczne przejście klasyka, a często oczekiwanie w kolejce na wolny wyciąg. Okazuje się jednak, że jest sporo ścian, na których można mieć silne wrażenie robienia pierwszego od wielu lat przejścia. Jedną z takich propozycji jest południowo-zachodnia ściana Sobkowego Kopiniaka. "A cóż to za stwór?" - takie pytanie zada sobie większość wspinaczy. Sobkowy Kopiniak to jeden z wierzchołków znajdujących się w Sobkowej Grani, dzięki temu nadaje się on doskonale jako urozmaicenie przy wejściu na wierzchołek Lodowego Szczytu. Ściana jest raczej mało wybitna, bardzo dobrze widać ją ze szlaku na Lodową Przełęcz.
Jeśli ktoś ma ochotę przeżyć odrobinę górskiej przygody, to ta ściana może to zapewnić. Zdarzyło mi się dwa razy tam wspinać i nie znalazłem żadnych śladów ludzkich. Słoneczna wystawa, niskie trudności oraz lita skała sprawiają, że ściana może stanowić cel dla początkującego zespołu chętnego do sprawdzenia swoich możliwości w odrobinę bardziej dzikim i mniej uczęszczanym terenie. Wspaniałe widoki górnej części Doliny Jaworowej dodatkowo sprawią, że wspinaczka będzie przyjemna i satysfakcjonująca. Dlaczego więc prawie nikt tam się nie wspina, skoro tak tam przyjemnie, ładnie i miło? Odpowiedzią jest odległość. Ściana znajduje się prawie na końcu świata. Aby się pod nią dostać trzeba przejść przez całą Dolinę Jaworową, która niestety jest strasznie długa, lub przejść przez Jaworową Przełęcz z Doliny Staroleśnej.
Mogę polecić dwa sposoby wejścia na Sobkowy Kopiniak: drogą Tyrpy i Sławomirskiego środkiem ściany oraz granią. Opis pierwszej drogi znajduje się poniżej, druga droga opisana jest w XVIII tomie przewodnika Paryskiego (w zejściu, ale grań jest na tyle oczywista, że można na nią iść nawet bez przewodnika). W obydwu przypadkach można swobodnie szukać swoich własnych wariantów przejścia, aby odrobinkę podnieść pokonywane trudności.
Niniejszy opis pochodzi z Taternika. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić z którego numeru.
Środkiem pd.-zach. ściany Sobkowego Kopiniaka
Trudności: częściowo IV, czas 3 godz. Skała lita.
A. Tyrpa i M. R. Sławomirski 24.08.1979
Ściana ma ok. 250 m wysokości. Jej dolną część tworzą 3 strome ścianki skalne, oddzielone od siebie poziomymi trawiastymi zachodami, natomiast górną część - lite urwiska, ok. 100-150 m wysokości.
Wejście w ścianę 10 m na prawo od łatwego żlebku, biegnącego na prawo od żlebu spadającego z Zadniej Sobkowej Szczerbiny. Skałami wprost w górę półtora wyciągu na pierwszy trawiasty zachód. Stąd na grzędę ograniczającą skośny żleb i nią 1 wyciąg skośnie w prawo w górę. W miejscu gdzie grzęda się kończy, a żleb przechodzi w ukośny trawiasty zachód ok. 8 m długi, przekraczamy ów zachód i wspinamy się wprost w górę do niewyraźnej rynny. Rynną w prawo w skos w górę (III) 1 wyciąg na początek nowego zachodu, który biegnie ukośnie w prawo. Teraz łatwo przez stopień skalny na trzeci trawiasty zachód, nad którym wznosi się lita część ściany. Między dwoma kominami wprost w górę niewyraźnym kominkiem (III) do jego końca. Stąd w prawo przez pionowy stopień (III) na żeberko i nim w górę (III) do załupy, która wyżej zmienia się w zacięcie. Zacięciem tym na łatwe płytowe skały, po których wchodzimy z prawej strony na ostrze wyraźnego tu filara, będącego przedłużeniem wspomnianego żeberka (balkonik, blok asekuracyjny). Nad nami widać teraz zerwy z turnicą w kształcie fajki zaś na lewo od nas żleb będący przedłużeniem kominka o białawych skałach. Filarem w górę po litej skale na kamienistą półkę pod pionowymi spasztami, skąd kominkiem w spasztach wprost w górę na żeberko (II), które tutaj wrasta w blok szczytowy turnicy, stanowiącej kulminację ściany. Teraz na listwę biegnącą w skos w prawo (-IV) i nią aż do końca (-IV), potem przewinięcie za prawy kant do kominka (IV) i nim wprost w górę (+III) na wierzchołek owej turnicy. Na niewybitny szczyt Sobkowego Kopiniaka wchodzimy zach. granią.