- Kategoria: Aktualności SWW
Trylogia Alpejska Adama Rysia
W dniach 22-23.04.2015 roku, udało mi się, wraz z Marcinem Rutkowskim z KW Wrocław przejść północną ścianę Eigeru drogą Klasyczną (Heckmeiera).
Według różnych źródeł internetowych warunki w ścianie były super już od początku kwietnia, tyle, że albo ja nie miałem czasu, albo nie było pogody, albo partnera. Tym razem udało się wszystko zgrać, choć przez pesymistyczne prognozy w ścianę wbiliśmy się startując z pierwszej kolejki, czyli o 9.00 rano. Do tzw. Trudnej Rysy szliśmy niezwiązani, ślad założony przez poprzedników ułatwiał orientację. Po pokonaniu Trudnej Rysy teren znów był łatwiejszy, więc w większości szliśmy na lotnej (na Drugim Polu Lodowym niezwiązani liną) aż do Biwaku Śmierci.
Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę: przez Trzecie Pole Lodowe doszliśmy do Rampy, gdzie mniej więcej w jej połowie czekał na nas jeden z kluczowych wyciągów - Wasserfalkamin. Wspomagając się hakami w najtrudniejszym miejscu, pokonałem wyciąg o 17.30. W obawie, że nie będzie dla nas miejsca na biwaku powyżej (jak się później okazało było miejsce na 4 osoby), podjęliśmy niezbyt fortunną decyzję o zjeździe na wygodny biwak na rampie.
Rano niestety czekało nas długie prusikowanie. Po dojściu do końca Rampy i do Kruchych Półek i czekał na nas najtrudniejszy wyciąg tego dnia: wspinanie Kruchą Rysą. Tutaj znów z pomocą przyszły nam haki, których duża ilość ułatwiała wspinanie.
Następne wyciągi to słynny, niezwykle powietrzny Trawers Bogów. Po tym znów w większości na lotnej (troszkę zatrzymała nas tylko rysa Kwarcowa), pokonując kominy wyjściowe, które ładnie wylane były lodem oraz szczytowe pole lodowe doszliśmy do niezwykle eksponowanej grani Mittellegi, która prowadziła na szczyt, gdzie zameldowaliśmy się ok. 13 30. Teraz czekało nas „tylko” zejście zachodnią ścianą, które trwało w nieskończoność, z trawersem pod olbrzymimi serakami. Doszliśmy do stacji kolejki, skąd zjechaliśmy do Grindelwaldu, gdzie czekało na nas zasłużone piwko.
Przejście tej ściany było dla mnie ostatnim etapem pokonania tzw. Trylogii Alpejskiej, czyli przejścia trzech północnych ścian: Grandess Jorasses , Matterhornu i Eigera.GJ przeszedłem dwukrotnie. 17.07.2014 drogą Całun, do szczytu Point Walker, również z Marcinem Rutkowskim.
Dnia 26.09.2014 Kombinacją dróg Polskich z austriackim przyjacielem Gerym Straizingerem i jego kolegą Mariem. Natomiast Matterhorn pokonałem 31.10.2014 również z Gerym. Kluczem do sukcesu za każdym razem były dobre warunki w ścianach. Ale również dobra aklimatyzacja, sprawdzony i dobry partner oraz dobra pogoda.
Ważna jest również dobra kondycja i umiejętność szybkiego wspinania się w łatwym terenie na lotnej asekuracji. Dzięki temu wspinanie było za każdym razem czystą przyjemnością. Większym problemem okazywały się zazwyczaj zejścia, zwłaszcza z GJ oraz z Matterhornu w warunkach zimowych.
Zachęcam wszystkich klubowiczów, którzy mają doświadczenie Alpejskie do zmierzenia się z wielkimi ścianami. Nie taki diabeł straszny jak go malują. W czasach internetowych informacji, można się łatwo dowiedzieć o warunkach w ścianach. A autostrady i samoloty ułatwiają szybkie przemieszczanie się w rejony górskie.
Więcej o moich przejściach na stronie: www.naszewspinanie.info
W przypadku jakichkolwiek pytań, piszcie: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.